Jakiś czas temu przemiłe dziewczyny z lokalnej gazety wyszły z propozycją napisania artykułu o mojej pracy. Przyznam, że na początku trochę się krępowałam - zastanawiałam się: "co takiego niezwykłego robię, żeby od razu pisać o tym w gazecie?" Dziewczyny nie odpuszczały, więc ja ostatecznie stwierdziłam, że raz kozie śmierć i poszłam na całość.
Kiedy, przed puszczeniem do druku, dostałam na skrzynkę tekst wywiadu (bo w sumie powstał wywiad) trochę bałam się go przeczytać. Nie wątpiłam absolutnie w zdolności dziewczyn z redakcji - bałam się czytać o sobie. Ciągle myślałam: "nic cieeekaweego" (jak ze skeczu Ani Mru - Mru).
Przeczytałam. Przeczytałam i wzruszyłam się do łez, bo nigdy nie patrzyłam na siebie z tej perspektywy. Dlatego pomyślałam, że podzielę się tym na swoim blogu.
Wiele osób, które zaglądają tutaj robi przepiękne rzeczy. Często dla siebie, czy dla grona bliskich osób. A może po prostu "do szuflady". Chciałabym przekazać Wam - czynem i tymże artykułem - że warto spełniać marzenia. I że to spełnianie czasem nie jest proste, a droga do celu rzadko usłana różami. Ja ciągle jestem na początku tej drogi zmagając się z materią, prozą życia, biurokracją i niemocą twórczą od czasu do czasu. Ale wiem, że warto.
Będzie mi bardzo miło, jeśli poczytacie o tej drodze i znajdziecie coś dla siebie. Coś, co Was też utwierdzi, że warto. Jeśli zostawicie na moim blogu jakiś ślad - ja chętnie wskoczę do Was i zobaczę co robicie. Nie bójcie się - przecież wiem, że zaglądacie :)
Przeczytałam. Przeczytałam i wzruszyłam się do łez, bo nigdy nie patrzyłam na siebie z tej perspektywy. Dlatego pomyślałam, że podzielę się tym na swoim blogu.
Wiele osób, które zaglądają tutaj robi przepiękne rzeczy. Często dla siebie, czy dla grona bliskich osób. A może po prostu "do szuflady". Chciałabym przekazać Wam - czynem i tymże artykułem - że warto spełniać marzenia. I że to spełnianie czasem nie jest proste, a droga do celu rzadko usłana różami. Ja ciągle jestem na początku tej drogi zmagając się z materią, prozą życia, biurokracją i niemocą twórczą od czasu do czasu. Ale wiem, że warto.
Będzie mi bardzo miło, jeśli poczytacie o tej drodze i znajdziecie coś dla siebie. Coś, co Was też utwierdzi, że warto. Jeśli zostawicie na moim blogu jakiś ślad - ja chętnie wskoczę do Was i zobaczę co robicie. Nie bójcie się - przecież wiem, że zaglądacie :)
Wersja "gazetowa" (przy okazji możecie poczytać kronikę towarzyską:)):
Wersja na portalu:
Życie Pabianic online

Życie Pabianic online
Dziękuję Agnieszce za zrobienie z mojej paplaniny pięknego artykułu i Ewie za poskładanie tekstu ze zdjęciami w uroczą całość :)